wtorek, 9 grudnia 2008

Dlaczego Nietzsche miał trochę racji

Puls z tyłu głowy.
Ziemia zmieniła oś
na moją potylicę,
miejsce, gdzie kłębią
się myśli.
Oczy już jedynie po to
by płakać, dokoła ciemność.
I tylko szorstkie oparcie fotela
przypomina przez omdlałe dłonie
że świat istnieje - choć bez sensu.

Siedzę, jako żywy dowód
na resentyment
Ja, Pani Światów,
poszukująca prawdy i oświecenia
przeświadczona o wyższości
argumentu nad siłą,
logiki nad prawem
(mimo - a może dlatego -
że znów przegrałam)

Dopóki czuję w stopach krew
i poruszam dłońmi
Duma nie pozwala mi wstać
potem jest
drżenie, zimno, odrętwienie...
Będzie płacz i zgrzytanie zębów.

Po kłótni z bratem

czwartek, 13 listopada 2008

Głos w sprawie konwenansów

Sokratesowi nie wolno tańczyć.
Pląsy nie przystają do zmarszczonego czoła,
zastygłego nad myślą posągowego oblicza
naznaczonego odrobiną zaciekawionego zdziwienia.

Radość nie jest dla niego.
Który akuszerem idei ludzkości
winien ze spokojnym duchem
trzymać w rękach niemowlę pomyślunku.

Smutek nie jego udziałem
albowiem nie jest on cnotą;
jedyną właściwą reakcją
bywa logiczny dialog z samym sobą.

Filozofia uwalnia poglądy
i dlatego Sokrates-mędrzec,
Sokrates-wyzwoliciel umysłów,
Sokrates, ojciec myślenia,
uśmiecha się lekko, ironicznie
siedząc przy kielichu wina z cykuty
wiedząc, że i tak na przestrzeni wieków
nikt nie zechce zdjąć go z piedestału

Tylko Ksantypa, nieświadoma niczego,
Ksantypa od pomyj i od kłótni,
dziwi się potem, że ten stary idiota,
gawędziarz, żartowniś,
lekkoduch, pocieszyciel, nierób,
wieczny mistrz i uczeń...
Tylko Ksantypa pamięta,
że lubił śmiać się, miał chwile smutku
i zwątpienia, a wieczorami, w Dionizje
tańczył, pokazując owłosione, stare nogi...

czwartek, 23 października 2008

Alfa i Omega

Początki bywają trudne i wie o tym każdy,
zwłaszcza, gdy mowa o Alfie świata.
My mówimy:
na początku był Ład i Porządek
- to nie ulega wątpliwości.
Bóg stworzył niebo i ziemię
(i to było dobre)
rośliny i zwierzęta,
(i to było dobre)
w końcu dodał na wierzch ciasta
wisienkę - człowieka...!
(w tym też Bóg widział, że było dobre)
i odpoczął.
Oni mówią:
na początku był Chaos;
i z chaosu poczęło się wyłaniać:
duże i dziwne, bliżej niesprecyzowane
ale z pewnością boskie c o ś.
Potem było tego więcej i więcej,
wypełnianie pustki
według swego widzimisię,
aż któryś w końcu
stworzył ziemię
i człowieka też.

Końce również do najłatwiejszych nie należą,
a najmniej łatwym z nich - powszechna Omega.
Albo:
w potrójne biada z plagami i Bestią,
potem Sąd Ostateczny i Nowe Jeruzalem
z dwunastoma bramami.
Albo:
w ludobójstwie Ragnaroka Skoll połknie słońce,
nadejdzie zmierzch i gasnące gwiazdy, potem
Gimlea z Yggdrasilu.

Bardzo różnią się nasze wizje
choć żyjemy w jednym świecie
(nazwij go jak zechcesz)
Szkoda, że nikt nie widzi podobieństwa, które tkwi
u podstawy istnienia:
W bólu i krzyku
- płacz
Pierwszy haust powietrza,
klaps
Matczyne ramiona
i spokój...

(2008-09-03 & 2008-10-23)

środa, 22 października 2008

Powołanie

Spisałam: po niebie szumiące żurawie
zostawiające te obłoków ogony;
I rosy trawiastego oceanu plony
otoczone przez jesiennych klonów żagwie;

Spisałam: rozwinięte motyle skrzydła
tych harcujących w kwiatach pazi królowej;
I góry śpiewające "Myśmy dzieło Boże!"
niesione dolin echem co je kryje mgła;
bo...

Artystę wołał Pan - powołał mnie na staż:
"Jasnością Moich słów rozgonić masz mroki
upadek Babilonu bliski głosić masz"

Więc swymi piórami i krwistym atramentem
z serca mojego przez Księcia utoczonym
głoszę "carpe diem" i chronię przed przeklęciem...

poniedziałek, 20 października 2008

Usiadłam i nad sobą płakałam

Ludzie mają wiele teorii
na najgorsze uczucie:
wymieniają strach
bezsilność
samotność
cierpienie...

Mówią o momentach, gdy
przed oczami miga nam
całe życie w obliczu
nadchodzącego ciosu,
wiemy że nie damy rady,
obok jest tyle osób
ale żadna przy nas
żadna dla nas,
ból jest tak dotkliwy
jakby się od nas odwrócił
Absolut
cokolwiek o nim sądzimy.

Wszyscy boją się tych chwil
i starają się ich nie doświadczyć
- idą tropem Epikura albo hedonistów...
Wszyscy chcą być szczęśliwi.

Nikt nigdy nie wspomina jednak
o tej najgorszej w życiu sekundzie
kiedy trzeba schować do kieszeni
etykę z cała jej dumą i sprawiedliwością
i postarać się komuś przebaczyć
w imię wyższej moralności.

Wtedy to, wbrew wszystkim myślicielom
doświadcza człowiek rozumny
najgorszego uczucia swego życia
- wygranej.
Poczucia, że wygrał z ludzką żądzą zemsty.
Dopiero bowiem w takiej chwili
uświadamia sobie bezzasadność i ogrom
swych dotychczasowych porażek.

W moment później przychodzi
na szczęście ulga:
wraz ze spojrzeniem w przyszłość
z mroku wyłania się perspektywa
przyszłych braków porażek.

Per aspera ad astra,
jak mawiają ludzie.
I mają rację
choć w ich teorii nikt
nie odważył się nazwać
zwycięstwa - najgorszym uczuciem.

Po kłótni z bratem.

wtorek, 24 czerwca 2008

Jestem z tobą

Stara wersja:



Nowa wersja:

niedziela, 4 maja 2008

Desideratum


Każdego dnia, gdy desperacko poszukuję na świecie i w myślach życiowego celu, hobby, zadziwiam się nad pasją, jaką ludzie wkładają w tyle rzeczy, w których ja nie potrafię odnaleźć siebie.
Tak było i dziś. I zastanawiałam się tak i zastanawiałam, klikając jakby bezmyślnie w GIMPie, tworząc ścieżki, które potem miały stać się konturem kolejnego rysunku. Aż mnie się trochę żal zrobiło - tylu jest przecież lepszych rysowników i grafików, co tam moje prace, nikt ich nawet nie ogląda...!
Potem chyba zrozumiałam Desideratę.
"Jeżeli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie. Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakkolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu. "
I cierpliwość. Bądź cierpliwy i uważny - tak osiagnąć można wszystko. Przecież potrafię! Tylko potem się spieszę...

Będąc wytrwałym, wzrastaj w sile. (Dak'kon, Planescape: Udręka)

piątek, 21 marca 2008

Piątek, 15:00

Boże, Boże
za moje grzechy cierpiałeś
dla mnie na krzyżu umarłeś
- a oni...!

Chrystus umiera,
a ludzie jak hosanna
mi smacznego jajka...
Jakie jajko?!
Patrz, patrz, słuchaj,
bezbożniku!
Odrzuć koszyk, ciasta!
Tam, tam, Jezus z Nazaretu,
Galilejczyk!
Grzechy Mu twoje ciążą krzyżem,
zmaż z ust ten uśmiech!
Tam, za grzechy, Zbawiciel...
Czy widzicie?...
Te łzy Jego, ta krew święta...
On cierpi!

Nie było mnie z Marią,
nie stałam pod krzyżem.
W niebie wciąż jeszcze
słuchałam smętnych chórów anielskich
i łkań niewiast ziemskich
u nóg Raphaela przysiadłszy
za rany Zbawiciela
- płakałam...
Dusza moja w połowie tak nie boleśnie
jak Jego śmiertelne ręce
krwawiła
i tym dotkliwiej czułam mękę Jego...
I dziś, gdy w równie trwałym ciele
z prochu, co w proch powróci
dokładam Ci ciężaru...
Rzewniej płaczę jeszcze
i za siebie, i za innych
oddaję Ci dziś ofiarę
nie tak czystą, świętą czy niewinną
ale równie szczerą.

piątek, 7 marca 2008

Eden utracony

Choć dla mnie stworzyłeś niebo i ziemię
i po tym niebie rozesłałeś anioły
na sercu noszę tęskne   b r z e m i ę
bez kraju lat dziecinnych duch samotny...
Że teraz   ł z a m i   broczę
          - Przykro mi, Ojcze!

Skoro jedno ziarno, na dobrej ziemi
plon wydać może   t y s i ą c k r o t n y
poszukuję więc ziaren pomiędzy niemi
by oddać Ci kiedyś mnożony talent urobny
Lecz iż teraz za   o j c z y z n ą   tęsknię
          - Przykro mi, Ojcze!

Za tym miejscem, gdzie społu z Tygrysami
bawiło się cicho dziecko niewinne
Gdzie tylko Jabłoń była poza rękami
i   W a r t o ś c i   były -   i n n e...
Że teraz one arystokracji zdobią brosze
          - Przykro mi, Ojcze!

I że są ziarna, co plonu nie dadzą
i zakopane są talenty
Że za nimi dzieci Twe nie płaczą
lecz o wojenne się   k ł ó c ą   fronty
Że teraz miast miłosierdzia - słyszę   m s z e
          - Przykro mi, Ojcze!

Złudzeniom Norwida.

czwartek, 21 lutego 2008

Pisałam wiersze miłosne... Wstep do Gloria Domini

Pegaz stanął dęba
zdziwiony;
zwiał.
Zabrał motyle
i gwiazdy.
Ja zostałam z kałamarzem
złotą uzdą
i Pater Noster.
Długo go szukałam:
między wierszami Ars Poetica
- nie znalazłam!
między wersetami Apokalipsy
- nie znalazlam!
miedzy chmurami nieba
- nie znalazłam! ...
miedzy drzewami lasów
- nie znalazłam...!
między ludżmi świata
- też nie było śladu...
Raz jedno pióro złote
na drodze tylko zobaczyłam,
poszłam za nim.
Zgubiłam złotą uzdę
... niech ktoś inny szuka z nią Pegaza.
Wyjełam z kieszemi Pater Noster
i wzięłam Anioła za rękę.
Potem zrodziłam "Credo".

poniedziałek, 11 lutego 2008

Drugi monolog do Piotra

Piotrze, Piotrze mój!
Wiem, że obiecałam przyjść z anielskim puchem na skrzydła, ale spójrz! Widzisz? To anielskie pióro. Prawda? Wygląda jak anielskie. Wiem, że nie możesz ani potwierdzić ani zaprzeczyć, ale tak czuję w sercu. Odnoszę wrażenie, że odnalazłam moją ścieżkę. Na jakiej innej drodze byłabym tak radosna? Gdzie indziej znalazłabym to pióro?
Widzę, jak uśmiechasz się półgębkiem. Nie próbuj się zakrywać, widziałam! Wiem, że mam racje, z każdą minutą staję się jej pewniejsza. To moja droga, nawet, jeśli kręta. To moja droga, bo to właśnie nią chcę podążać. To tę drogę wybrałam! Dlatego jest moja. A wiesz, dlaczego taka jasna? Bo nie idę nią sama. To nie tylko moja droga. Widzisz, jest ktoś jeszcze. I to pióro też po części jest jego, bo leżało na naszej drodze. Naszej wspólnej. Tak, tak, zaraz mu je pokażę. Ale to takie wspaniałe, nie sądzisz?
Pamiętasz, jak pytałam, ile trwa "niedługo"? "Niedługo" trwa 17 lat - przynajmniej moje. Prawdą jest, że wystarczy szukać, aby znaleźć, prosić, aby dostać. Szukałam nie tracąc wiary i oto jest - Ten, Który Ze Mnie Nie Zrezygnuje! Co ciekawe, ja też jestem cudem, wiesz? O mnie też proszono, mnie też ktoś szukał. Jestem czyimś aniołem!...
Czyli właściwie przyszłam do ciebie z piórem na skrzydła. Ale nie, nie teraz. Zbyt dużo mam do zrobienia, zbyt wiele do ukochania aby wracać do nieba!
I tak, wiem, Nauczycielu. Inaczej zwą Cię ludzie. Ale Piotr to też dobre imie. Czasami "opoka" to najlepsze określenie. Kocham Cię. Kocham Cię tak bardzo!
Wezmę się za siebie. Mam w sobie Twoja siłę, dlatego dam radę. Razem damy radę. Ty, on i ja. Jak Wiara, Nadzieja i Miłość.
Czy to nie zabawne? Dwoje ludzi nawróciło się ku Tobie, jedno przez drugiego, mimo, iż sądzili, że są bezbożni.

niedziela, 3 lutego 2008

wtorek, 15 stycznia 2008

O Tobie

Dziecię archaniela Rafaela
na ziemięś zstąpiło!
Niebo Twym obliczem:
Boskim oddechem porwanych
piór obłoków włosiem ozłoconym
przysypane nieboskłonne Twe lice,
piegowane na policzkach z chmur
podniebnymi stworzeniami - ptakami;
słonecznych Twych ust
- blasku pełnych - puls
wzniesiony ponad szczeciną brzóz
na podbródka horyzoncie...
I jakoby niebo w niebie,
serce nieba, raj sam
- oczęta Twe lazurowe...
Kędym ja godna Ciebie,
jakoż mnie zapewniasz?
Mnie jedynie przydzielone
wód, oceanów otchłanie!
Odbicie Twoje we mnie przepasane
mą suknią z bałwanów fal,
włosem krasnorostów jednawbnych
otoczone jantaru oczy.
I serce schowane w
mariańskim rowie...
Jak tak daleko dotrzeć
mają podmuchy Twych wiatrów?
Za Bożym jeno przyzwoleniem...