wtorek, 9 marca 2010

Tren dla boga

A więc umarłeś.

Trumna z mądrych ksiąg, gwoździe inkwizycyj,
marsze wyzwolenia zamiast hymnów w listach do Koryntian
i nagrobek pozłacanego tryptyku:
każdy wbił choć raz łopatę i przysypał raz garścią ziemi
nawet Ja, bywa

Dawno temu
    kiedy nie sięgałam głową blatu stołu
prowadzano mnie na twoje pogrzeby, mówili
Ciesz się, to dla Ciebie
jego krew jest Twoją krwią

Potem Mi wytłumaczyli, że żyjesz nadal
tylko umarłeś raz, bo trzeba było
a właściwie – to nie umarłeś i nie żyłeś nigdy

Wkrótce ogłoszono twoją śmierć ponowną
i że jedyny chrześcijanin – to na krzyżu był
ale nikt się nie przejął, żyjemy dalej
bo po co komu czyjaś krew i rozdrapywanie sprawy?
Umarłeś i tyle.

Dzisiaj widzę, jak próbują cię wskrzeszać
a przecież już dawno po Zmartwychwstaniu
i nie ma nawet Wielkanocy
Są znaki, cuda, niewidy
i płaczący krwiście posążek matki
    twojej i wszystkich twoich braci, których nie miałeś
- trochę nadopiekuńczej -
zajęła się przecież wszystkimi
twoimi kolegami, nie pytając o zdanie
Poza nią – nie ma już dla ciebie miejsca

Więc, jak widzisz, umarłeś.

To dziwne, bo z tobą rozmawiałam
czasem, przed snem, zanim zasnęłam
    kiedy nie sięgałam jeszcze sercem blatu stołu
opowiadałam ci i polecałam się na przyszłość
Słuchasz zawsze uważnie i notujesz wszystko,
Ja wiem, bo cicho skrobiesz piórem
po pergaminach ksiąg niewiecznych

Mój Bóg żyje i ma się dobrze
jedno serce to jest dosyć miejsca
dla całego świata, On zmieści się
i wszystcy Jego bracia z Józefa i Pokalanej-W-Końcu Marii też

Gdyby Bogowie mogli umierać
nie byliby wieczni, dlatego Bogowie nie umierają nigdy

On nie smuci się, że Go mylą z tobą
że Mu grają marsza do chryzantem
- On wie, że znajdzie się kilku sprawiedliwych
zostanie parę miast, które uratują
potem pójdzie Nam z górki