czwartek, 13 listopada 2008

Głos w sprawie konwenansów

Sokratesowi nie wolno tańczyć.
Pląsy nie przystają do zmarszczonego czoła,
zastygłego nad myślą posągowego oblicza
naznaczonego odrobiną zaciekawionego zdziwienia.

Radość nie jest dla niego.
Który akuszerem idei ludzkości
winien ze spokojnym duchem
trzymać w rękach niemowlę pomyślunku.

Smutek nie jego udziałem
albowiem nie jest on cnotą;
jedyną właściwą reakcją
bywa logiczny dialog z samym sobą.

Filozofia uwalnia poglądy
i dlatego Sokrates-mędrzec,
Sokrates-wyzwoliciel umysłów,
Sokrates, ojciec myślenia,
uśmiecha się lekko, ironicznie
siedząc przy kielichu wina z cykuty
wiedząc, że i tak na przestrzeni wieków
nikt nie zechce zdjąć go z piedestału

Tylko Ksantypa, nieświadoma niczego,
Ksantypa od pomyj i od kłótni,
dziwi się potem, że ten stary idiota,
gawędziarz, żartowniś,
lekkoduch, pocieszyciel, nierób,
wieczny mistrz i uczeń...
Tylko Ksantypa pamięta,
że lubił śmiać się, miał chwile smutku
i zwątpienia, a wieczorami, w Dionizje
tańczył, pokazując owłosione, stare nogi...