czwartek, 23 października 2008

Alfa i Omega

Początki bywają trudne i wie o tym każdy,
zwłaszcza, gdy mowa o Alfie świata.
My mówimy:
na początku był Ład i Porządek
- to nie ulega wątpliwości.
Bóg stworzył niebo i ziemię
(i to było dobre)
rośliny i zwierzęta,
(i to było dobre)
w końcu dodał na wierzch ciasta
wisienkę - człowieka...!
(w tym też Bóg widział, że było dobre)
i odpoczął.
Oni mówią:
na początku był Chaos;
i z chaosu poczęło się wyłaniać:
duże i dziwne, bliżej niesprecyzowane
ale z pewnością boskie c o ś.
Potem było tego więcej i więcej,
wypełnianie pustki
według swego widzimisię,
aż któryś w końcu
stworzył ziemię
i człowieka też.

Końce również do najłatwiejszych nie należą,
a najmniej łatwym z nich - powszechna Omega.
Albo:
w potrójne biada z plagami i Bestią,
potem Sąd Ostateczny i Nowe Jeruzalem
z dwunastoma bramami.
Albo:
w ludobójstwie Ragnaroka Skoll połknie słońce,
nadejdzie zmierzch i gasnące gwiazdy, potem
Gimlea z Yggdrasilu.

Bardzo różnią się nasze wizje
choć żyjemy w jednym świecie
(nazwij go jak zechcesz)
Szkoda, że nikt nie widzi podobieństwa, które tkwi
u podstawy istnienia:
W bólu i krzyku
- płacz
Pierwszy haust powietrza,
klaps
Matczyne ramiona
i spokój...

(2008-09-03 & 2008-10-23)

środa, 22 października 2008

Powołanie

Spisałam: po niebie szumiące żurawie
zostawiające te obłoków ogony;
I rosy trawiastego oceanu plony
otoczone przez jesiennych klonów żagwie;

Spisałam: rozwinięte motyle skrzydła
tych harcujących w kwiatach pazi królowej;
I góry śpiewające "Myśmy dzieło Boże!"
niesione dolin echem co je kryje mgła;
bo...

Artystę wołał Pan - powołał mnie na staż:
"Jasnością Moich słów rozgonić masz mroki
upadek Babilonu bliski głosić masz"

Więc swymi piórami i krwistym atramentem
z serca mojego przez Księcia utoczonym
głoszę "carpe diem" i chronię przed przeklęciem...

poniedziałek, 20 października 2008

Usiadłam i nad sobą płakałam

Ludzie mają wiele teorii
na najgorsze uczucie:
wymieniają strach
bezsilność
samotność
cierpienie...

Mówią o momentach, gdy
przed oczami miga nam
całe życie w obliczu
nadchodzącego ciosu,
wiemy że nie damy rady,
obok jest tyle osób
ale żadna przy nas
żadna dla nas,
ból jest tak dotkliwy
jakby się od nas odwrócił
Absolut
cokolwiek o nim sądzimy.

Wszyscy boją się tych chwil
i starają się ich nie doświadczyć
- idą tropem Epikura albo hedonistów...
Wszyscy chcą być szczęśliwi.

Nikt nigdy nie wspomina jednak
o tej najgorszej w życiu sekundzie
kiedy trzeba schować do kieszeni
etykę z cała jej dumą i sprawiedliwością
i postarać się komuś przebaczyć
w imię wyższej moralności.

Wtedy to, wbrew wszystkim myślicielom
doświadcza człowiek rozumny
najgorszego uczucia swego życia
- wygranej.
Poczucia, że wygrał z ludzką żądzą zemsty.
Dopiero bowiem w takiej chwili
uświadamia sobie bezzasadność i ogrom
swych dotychczasowych porażek.

W moment później przychodzi
na szczęście ulga:
wraz ze spojrzeniem w przyszłość
z mroku wyłania się perspektywa
przyszłych braków porażek.

Per aspera ad astra,
jak mawiają ludzie.
I mają rację
choć w ich teorii nikt
nie odważył się nazwać
zwycięstwa - najgorszym uczuciem.

Po kłótni z bratem.